Inicjatywa w Sejmie
13 września 2016
Uzasadnienie przedstawiciela Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Sławomira Broniarza wygłoszone 13 września 2016 r. w Sejmie. Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego oraz niektórych innych ustaw (druk nr 732) zakończyło się skierowaniem projektu do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej w celu rozpatrzenia. Za skierowaniem obywatelskiego projektu „Pensje nauczycieli z budżetu” do dalszych prac były wszystkie kluby i koła poselskie.
Uzasadnienie
Prezes ZNP Sławomir Broniarz:
Panie Marszałku, Wysoka Izbo, Panie Posłanki, Panowie Posłowie!
W imieniu Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej mam zaszczyt przedstawić Paniom Posłankom i Panom Posłom obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego oraz niektórych innych ustaw, prosząc jednocześnie o poparcie dla tej kluczowej dla ponad 650 tys. nauczycielek i nauczycieli sprawy.
Projekt nasz jest efektem wielu lat zbierania trudnych doświadczeń, funkcjonowania w prawnym chaosie, zmagania się ze sprzecznymi ze sobą przepisami i brakiem elementarnej odpowiedzialności za byt największej grupy zawodowej w Polsce. Nikt z nas (w tym siedzący na tej sali) nie wyobraża sobie zaakceptowania sytuacji, w której pracodawca płaci nam dużo mniej niż powinien. Krótko mówiąc – oszukuje nas, by na nas oszczędzić! Nauczyciele nie są tu wyjątkiem. Nam też trudno jest pogodzić się z sytuacją, w której zamiast należnych za ciężką pracę pieniędzy słyszymy wymówki i mało wiarygodne tłumaczenia.
Tymczasem w funkcjonującym dziś systemie prawnym możliwe jest, by parlament określał wysokość nauczycielskich wynagrodzeń, ministerstwo edukacji wydawało na tej podstawie szczegółowe decyzje i rozporządzenia, minister finansów zagwarantował na to pieniądze i przekazał je samorządom, a samorząd wydał to wszystko nie na pensje nauczycieli, a np. na budowę kanalizacji, remont drogi, czy spłatę długów. Nauczyciele zaś w proteście mogą co najwyżej pójść do kierownika swojego zakładu pracy, czyli dyrektora szkoły lub przedszkola, który co najwyżej może wyrazić ubolewanie, ponieważ ma na wysokość nauczycielskiej pensji wpływ minimalny!
Związek Nauczycielstwa Polskiego uważa, że ten funkcjonujący od kilkunastu lat absurdalny system, w którym nikt za nic nie odpowiada i gdzie można praktycznie bezkarnie okradać ludzi z ich pieniędzy, należy wreszcie zmienić. Dość chorej prowizorki, czas jasno wskazać odpowiedzialnych za wypłatę nauczycielskich wynagrodzeń.
Nie domagamy się niczego nadzwyczajnego. Tak za pensję urzędnika odpowiada minister, policjanta – komendant główny, żołnierza – minister obrony, a posła – marszałek Sejmu, tak za nauczycielskie wynagrodzenie też musi być odpowiedzialny konkretny organ państwa. Chcemy, żeby nim był minister edukacji narodowej!
I do tego właściwie sprowadza się nasz obywatelski projekt ustawy.
Decyzja o tym, ile zarabia nauczyciel zapada tu, na tej sali. To Panie Posłanki i Panowie Posłowie zapisaliście w Karcie Nauczyciela, ile wynosi średnie nauczycielskie wynagrodzenie na poszczególnych stopniach awansu zawodowego – nauczyciela stażysty, kontraktowego, mianowanego i dyplomowanego. Państwo też, co roku w ustawie budżetowej, określacie wysokość tzw. kwoty bazowej, na podstawie której liczy się wspomniane średnie wynagrodzenie. Wpisujecie równocześnie do ustawy budżetowej wysokość oświatowej części subwencji ogólnej. A to ogromna, bo wynosząca prawie 41,5 miliarda złotych rubryka w budżecie. Pieniądze te niemal w całości idą właśnie na nauczycielskie wynagrodzenia.
Gdy już Państwo postanowicie o tym, ile w następnym roku zarabiać będą nauczyciele, decyzję o sposobie rozdysponowania subwencji oświatowej w specjalnym rozporządzeniu podejmuje minister edukacji. To jest podstawa do obliczenia, ile pieniędzy z subwencji należy się każdemu organowi prowadzącemu szkoły – głównie gminom i powiatom.
W ten sposób pieniądze trafiają na konta samorządów, które powinny rozdysponować je między placówki oświatowe na swoim terenie. Tak, by dyrektor mógł każdej nauczycielce i każdemu nauczycielowi wypłacić należną mu pensję – zgodnie z m.in. wykształceniem, stopniem awansu, stażem pracy, liczbą godzin zajęć dydaktycznych.
Jak widać, droga, którą pokonują nauczycielskie wynagrodzenia jest długa, pełna zakrętów i wybojów. Nic więc dziwnego, że po drodze to i owo z ogromnej, 41-miliardowej puli, ginie i trafia nie tam, gdzie należy.
Niestety jest to możliwe, ponieważ subwencja oświatowa jest tak skonstruowana, że samorząd pieniądze przeznaczone na pensje nauczycieli i utrzymanie szkół wcale nie musi wydać na pensje nauczycieli i utrzymanie szkół. Pieniądze z subwencji oświatowej mogą trafić na dowolnie wybrany, nie mający nic wspólnego z oświatą cel!!!
Tak się dzieje, Wysoka Izbo, praktycznie cały czas i w całym kraju. Związek Nauczycielstwa Polskiego regularnie jest informowany przez nauczycieli o przypadkach zaniżania pensji, ponieważ wójt czy burmistrz miał akurat inny, jego zdaniem, ważniejszy cel – naprawę drogi, remont urzędu, czy niespłaconą ratę w banku. Teoretycznie prawo oświatowe przewidziało w takim wypadku narzędzie zabezpieczające interesy nauczycieli – to konieczność sporządzania co roku przez samorządy sprawozdania z wypłaty nauczycielskich średnich. Jeśli w danej gminie wypłacone na poszczególnych stopniach awansu zawodowego środki były niższe od zapisanych w Karcie Nauczyciela średnich, nauczyciele powinni dostać dodatki uzupełniające, wyrównania.
Jak pokazała kilkuletnia praktyka, nie jest to jednak mechanizm skuteczny i sprawiedliwy. Po pierwsze, samorządy często – mimo obowiązku składania sprawozdań – i tak wypłacają nauczycielom zaniżone pensje, a potem ociągają się z wyrównaniami. To znaczy – mechanizm jest nieskuteczny i słabo samorządy dyscyplinuje. Po drugie, wyrównania nie zawsze dzielone są sprawiedliwie i trafiają do tych, do których trafiać powinny. I wreszcie po trzecie – czy ktokolwiek z Pań Posłanek i Panów Posłów chciałby otrzymywać przez 12 miesięcy pensję zaniżoną o 10, czy 15 proc., mimo świadomości, że Kancelaria Sejmu w przyszłym roku (być może) wszystkie braki wyrówna? Raczej nie. Nauczyciele też nie chcą.
O nieprawidłowościach przy wypłacie nauczycielskich pensji i wyrównań nie mówimy tylko my, przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego. Nasze obserwacje potwierdzają inne, niezależne instytucje, jak choćby Regionalne Izby Obrachunkowe, regularnie sprawdzające legalność wydawania przez samorządy środków publicznych. Jak wynika z najnowszego sprawozdania RIO za 2015 r. nieprawidłowości w zakresie ustalania i wypłaty jednorazowych dodatków uzupełniających dla nauczycieli to piąty najczęściej występujący rodzaj naruszania prawa przez samorządy w zakresie wydatkowania środków publicznych. W 2015 r. stwierdzono aż 104 takie przypadki.
Garść przykładów.
W Gminie DUBIECKO (woj. podkarpackie) w 2014 r. nie wypłacono jednorazowego dodatku uzupełniającego dla nauczycieli zatrudnionych w palcówkach oświatowych za 2013 r. w łącznej kwocie 352 319,54 zł.
W Gminie KIELCE (woj. świętokrzyskie) stwierdzono nieprawidłowości w zakresie naliczenia i wypłaty jednorazowych dodatków uzupełniających dla nauczycieli. Samorząd wpisał do sprawozdania z wypłaty średnich niewłaściwe dane dotyczące nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Za co zapłacili nauczyciele dyplomowani, ponieważ należny im dodatek uzupełniający za lata 2013 i 2014 zaniżono łącznie o kwotę 2 702 861,89 zł.
Gmina PORAJ (woj. śląskie) nieterminowo przelewała szkołom pieniądze na dodatki uzupełniające. W związku z tym szkoły nie mogły w terminie wypłacić nauczycielom jednorazowych dodatków za 2012 r. i 2013 r. Środki na ten cel urzędnicy przekazali dopiero 14 lutego 2013 r. i 20 lutego 2014 r. W sprawozdaniu RIO za 2014 r. można przeczytać: „Ponadto, w 2014 r. środki na wydatki dla jednostek oświatowych przekazywano w niewystarczającej wysokości (o kwotę 1 168 317,00 zł wg stanu na 30 czerwca 2014 r. i 789 712,00 zł wg stanu na 30 września 2014 r.)”.
Kontrolerzy często natykali się na przypadki finansowania przez samorządy z pieniędzy przeznaczonych na szkoły innych zadań, które z edukacją dzieci nie miały nic wspólnego.
W gminie KRYPNO ratę subwencji oświatowej na styczeń 2014 r. przeznaczono na sfinansowanie dziury w budżecie gminy za 2013 r. Chodziło o kwotę 254 tys. zł. Gmina zadłużyła się bowiem nie – jak planowano – na 327 tys. zł, lecz na aż 827 tys. W sprawozdaniu RIO podkreślono: „Różnica została sfinansowana poprzez wydatkowanie wszystkich środków pozostających na rachunku budżetu (w tym stanowiących ratę części oświatowej subwencji na 2014 r.) oraz zadłużenie się w rachunku budżetu na kwotę 400 014,50 zł mimo braku podstaw w uchwale budżetowej do zwiększenia zadłużenia w 2013 r. o taką kwotę z przeznaczeniem na sfinansowanie deficytu”.
Zadłużony Powiat Świebodziński chciał sfinansować dziurę w budżecie wywołaną ugodą pozasądową przy pomocy pożyczki z budżetu państwa. W tym celu wdrożył „program postępowania ostrożnościowego”, czyli obciął wydatki m.in. na oświatę.
Kolejne przypadki nieprawidłowości RIO opisały w raporcie pt. „Zadłużenie jednostek samorządu terytorialnego, przestrzeganie ustawowych limitów zadłużenia i jego spłaty”.